Logo Przewdonik Katolicki

Postkomuna w częściach

Rafał A. Ziemkiewicz
Fot.

"Oświecona" część lewicy składała już Oleksego do grobu. Co prawda, wygrał on walkę o przywództwo w SLD, ale konkurencyjna frakcja zorganizowała się w "platformę programową", będącą oczywistym przygotowaniem rozłamu, mimo że jej przywódcy kolejno zapewniali, że absolutnie żadnego rozłamu nie przygotowują ("nie wierzę niezdementowanym wiadomościom", przypominała się cyniczna...

"Oświecona" część lewicy składała już Oleksego do grobu. Co prawda, wygrał on walkę o przywództwo w SLD, ale konkurencyjna frakcja zorganizowała się w "platformę programową", będącą oczywistym przygotowaniem rozłamu, mimo że jej przywódcy kolejno zapewniali, że absolutnie żadnego rozłamu nie przygotowują ("nie wierzę niezdementowanym wiadomościom", przypominała się cyniczna dewiza Talleyranda). Wysadzone z siodła środowisko byłej UD powtarzać zaczęło manewr zbliżeniowy, którego próbowało już przed poprzednimi wyborami, co wówczas udaremniła secesja liberałów i inicjatywa "trzech tenorów", przywiędłe SdPl chyba już się pogodziło, że samodzielnie nie odegra na lewicy znaczniejszej roli - słowem, już, już się rysował całkiem realny scenariusz. Wspólna lista "socjaldemokratycznej przyszłości" z SdPl i resztkami UP, ze wspólnym kandydatem na prezydenta - Borowskim, wsparciem Kwaśniewskiego i obietnicą życzliwej współpracy w przyszłym parlamencie ze strony "demokratów" nie pozostawiłaby "betonowi" żadnego ruchu, a ofiara z Oleksego byłaby dobitnym znakiem kapitulacji tej grupy, której postkomuniści zawdzięczali swą spoistość i sukcesy. A tu nagle, jak diabeł z pudełka, wyskoczył podsłuch w telefonie Janika i grubego kalibru afera, przypominająca sprawę starachowicką. Oczywiście, nie ma absolutnie żadnego powodu twierdzenie, że Oleksy miał z tym coś wspólnego... Poza starym, rzymskim cui bono?
Oczywiście, określenia "beton" czy "socjaldemokraci" są umowne - jako żywo, ludzie Janika nie mniej byli zanurzeni w peerelu niż ludzie Oleksego. Kryterium przynależności do danej frakcji nie stanowi pozycja zajmowana w aparacie PZPR i jej młodzieżowych przybudówkach. Podział w SLD idzie według zupełnie innej linii. Frakcja Janika to jakby "partia wewnętrzna", ci, którzy mają szansę obronić polityczne zdobycze swoich rządów. Frakcja Oleksego - ci, dla których nie starczy miejsca na tratwie ratunkowej - do której towarzysze chcą się salwować z tonącego okrętu. To ci, którzy w planach "parti, wewnętrznej" mieli zostać napiętnowani jako winni milleryzmu, wyrzuceni za burtę, złożeni na ołtarzu odnowy, oczyszczenia z postkomunizmu i pojednania z "demokratami". Tyle że okazali się za silni i podjęli skuteczną kontrakcję. Fakt, że na czele tej grupy, niegdyś głównego zaplecza Millera, stanął akurat Oleksy, jego główny wróg, zakrawa na ironię, ale tak w polityce bywa. Jakkolwiek potoczy się los Janika, możemy już być pewni, że SLD zbierze głosy partyjno-mundurowego "żelaznego elektoratu", a bez nich operacja kolejnego przemalowania lewicy nie może się udać.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki