Stolica Apostolska utrzymuje stosunki dyplomatyczne ze 174 krajami, Unią Europejską, Suwerennym Wojskowym Zakonem Maltańskim, Federacją Rosyjską i Organizacją Wyzwolenia Palestyny. Jest także członkiem lub obserwatorem ponad 40 organizacji międzynarodowych, pozarządowych i regionalnych.
Nawet najzagorzalsi przeciwnicy Watykanu nie mogą mu odmówić jednego - doskonałej dyplomacji. Dyplomaci Stolicy Apostolskiej są uznawani na świecie za wyjątkowych profesjonalistów - precyzyjnych, oszczędnych w słowach i dyskretnych.
Służba dyplomatyczna Stolicy Apostolskiej jest inna niż wszystkie, bo w zasadzie jej racją stanu jest misja ewangelizacyjna i łączność z Kościołami w poszczególnych krajach. Poza tym coraz większą uwagę korpus dyplomatyczny Stolicy Apostolskiej poświęca pracy na rzecz pokoju i godności człowieka na całym świecie.
Spotyka się to z coraz większym odzewem rządów wielu państw, które wręcz zabiegają o stosunki dyplomatyczne z papiestwem.
Abp Renato Martino, teraz przewodniczący Papieskiej Rady Justitia et Pax, uprzednio przez szesnaście lat stały obserwator Stolicy Apostolskiej przy ONZ, za największe sukcesy dyplomacji watykańskiej w ostatnich latach uznał dwie sprawy: na światowej konferencji ochrony środowiska i rozwoju w 1992 roku w Rio de Janeiro delegacji apostolskiej udało się wprowadzić w pierwszym zdaniu dokumentu końcowego słowa, że "człowiek musi znajdować się w centrum wszelkich starań o zrównoważony rozwój". Druga sprawa to włączenie w 1997 roku stanowiska Watykanu do decyzji Zgromadzenia Generalnego w sprawie statusu Jerozolimy. Za największą porażkę uznał to, że nie udało się, mimo usilnych starań, zapobiec wojnie w Zatoce Perskiej.
Ambasador Nigerii w Watykanie
Czym jeszcze zajmuje się watykańska dyplomacja i na jakie problemy zwraca uwagę?
Mówił o tym sam Papież, który w maju przyjął listy uwierzytelniające od siedmiu nowych ambasadorów przy Stolicy Apostolskiej - z Jemenu, Nigerii, Zambii, Sri Lanki, Tunezji, Mali i Surinamu. Przemawiając do dyplomatów, Papież podkreślał sprawę łamania praw człowieka i odbierania im godności nawet poprzez tortury.
W orędziu do ambasadora Tunezji Jan Paweł II położył nacisk na powrót na drogę rokowań przez przywódców bliskowschodnich oraz pilnego dialogu chrześcijaństwa z islamem "przeciw wszelkiemu manipulowaniu religią w imię przemocy".
W orędziu do ambasadora Jemenu Papież potępił terroryzm, a także zaapelował o reformę sądownictwa, wolność życia publicznego i niezależną prasę w kraju.
Wynika z tego, że wszędzie przedstawiciele Stolicy Apostolskiej zabiegają o wolność, godność i pokój. Wartości, które niesie ze sobą Ewangelia.
Order od Busha
Opinia publiczna dowiaduje się jedynie o najbardziej spektakularnych wynikach bądź zabiegach watykańskiej dyplomacji. Najczęściej w obliczu wojen i konfliktów, na które zwrócone są oczy całego świata. Wtedy świat słucha, bo z małego miasteczka w centrum Rzymu rozlega się obiektywny głos przemawiający w imieniu prostego człowieka.
Kiedy na początku czerwca tego roku prezydent Stanów Zjednoczonych przybył do Watykanu, aby wręczyć Janowi Pawłowi II najwyższe cywilne odznaczenie w USA - Prezydencki Medal Wolności - usłyszał również, oprócz kurtuazyjnych pochwał, o wstrząsie społecznym i religijnym, jakie wywołały doniesienia o zachowaniu żołnierzy w Iraku.
Papież nie przemilczał też konfliktu między Izraelem a Autonomią Palestyńską i konieczności zawiązania nowych pertraktacji pokojowych w tym regionie.
Warto przypomnieć, że było to już trzecie spotkanie George'a W. Busha z Janem Pawłem II, a Stolica Apostolska nawiązała oficjalne stosunki dyplomatyczne z USA w 1984 roku, w dużej mierze dzięki ówczesnemu prezydentowi Ronaldowi Reaganowi.
Wolimy rozmawiać z duchownymi
Sprawa wojny irackiej była jednym z najbardziej znanych przykładów działań dyplomacji watykańskiej. Przed wybuchem drugiej wojny irackiej wielokrotnie mogliśmy oglądać misję kardynała Rogera Etchegaraya, ówczesnego przewodniczącego Papieskiej Rady Justitia et PAX do Saddama Husajna, nic nie wskórał również kardynał Pio Lagi, który w podobnej roli udał się do prezydenta USA. W odwrotną stronę podążali Tarik Aziz, prawa ręka Saddama i premier Wielkiej Brytanii Tony Blair. Wojnie nie udało się zapobiec, ale rozgłos medialny owych zabiegów jednoznacznie utrwalił wizerunek Stolicy Apostolskiej i jej dyplomacji, jako siły działającej na rzecz pokoju.
Kardynał Pio Laghi jeszcze w marcu 2003 roku przyznał, że zabiegi Stolicy Apostolskiej o pokojowe rozwiązanie kryzysu irackiego zakończyły się niepowodzeniem i Kościołowi nie pozostaje w tej sprawie nic innego, jak działalność charytatywna i niesienie ulgi cierpiącym "zgodnie z zasadami Ewangelii". Nie oznacza to oczywiście, że Kościół zupełnie wycofał się z rozmaitych działań dyplomatycznych w sprawie irackiej.
W ostatnich dniach Watykan znów wielokrotnie ponawiał swoje wezwanie o udział ONZ w procesie normalizacji sytuacji w Iraku. Co więcej, przedstawiciele dyplomacji kościelnej cieszą się w tym rejonie większym zaufaniem niż ich świeccy koledzy.
W maju podczas akcji uwalniania trzech włoskich zakładników z rąk porywaczy związanych z bojówkami w Faludży w Iraku korzystano z pośrednictwa właśnie watykańskich dyplomatów. Przedstawiciel najwyższej rady irackich sunnitów powiedział na konferencji prasowej 24 maja, że "partnerem do rozmów jest w tej sprawie jednak nie rząd włoski, ale Watykan, który zawsze stał po stronie pokoju, jego przedstawiciele to osoby duchowne, a dla nas to bardzo ważne".
Konflikt iracki wykazał jeszcze jedną zaletę Stolicy Apostolskiej - doskonałą orientację w realiach społecznych i politycznych regionu, który przecież za chrześcijański uznać trudno. Przypomnijmy, że Jan Paweł II przestrzegał, że próba zbrojnego rozwiązania tego konfliktu będzie niepowodzeniem. Dzisiaj już wiemy, że problemy w tym rejonie raczej narastają, a Amerykanie przez długi czas zdawali się być zaskoczeni takim obrotem sprawy, i rozwiązania sytuacji znowu poszukują przy udziale ONZ, do czego wielokrotnie zresztą namawiali ich katoliccy duchowni.
Kolektorzy i nuncjusze
Tak to wygląda obecnie, ale dobrej profesjonalnej służby dyplomatycznej nie buduje się z dnia na dzień. Zapewne dyplomaci kościelni nie byliby dziś tak cenieni, gdyby nie stała za nimi wielowiekowa tradycja. Początków tej sztuki można doszukiwać się już w czwartym wieku, kiedy papieże zaczęli wysyłać swoich przedstawicieli na dwory władców obcych państw. Nie byli to jednak stali przedstawiciele, a raczej zaufani posyłani w konkretnej misji. Swoistym wyjątkiem był tu dwór cesarski w Konstantynopolu, gdzie na stałe przebywał tak zwany apokryzariusz (z gr. odpowiadający na pytania). Nazywał się tak, bo rzeczywiście odpowiadał na pytania cesarza. Poza tym niezmiennie dbał o dobre stosunki papiestwa z cesarstwem, a także strzegł pozycji biskupa Rzymu. Zarówno apokryzariusze, jak i pomniejsi delegaci nie stanowili jeszcze stałej służby dyplomatycznej. Takowej nie było również w średniowieczu, chociaż już wtedy pojawił się tytuł nuncjusza. Nuncjusze i tak zwani kolektorzy pełnili funkcje dyplomatyczne, a nawet w imieniu papieża rozstrzygali częste spory pomiędzy władzą świecką i kościelną. Jednakże głównym ich zadaniem było kontrolowanie świętopietrza, czyli dzisiejszej dziesięciny.
Narodziny "zawodowej" kościelnej dyplomacji zbiegają się mniej więcej w czasie z powstaniem takiej służby na dworach świeckich, co w zasadzie miało miejsce na przestrzeni XVI stulecia. Jednak pierwsza nuncjatura powołana przy dworze królów hiszpańskich wyprzedziła wiek XVI o siedem lat. Do Polski pierwszy delegat Stolicy Apostolskiej przybywa również bardzo wcześnie, bo w 1495 roku. Jednakże biskupa Girolamo Lando, który odwiedził Kraków, trudno nazwać regularnym nuncjuszem. Funkcję tę jako pierwszy w naszym kraju pełnił od 1555 roku biskup Werony Alvise Lippomano.
Jednakże jeszcze przed nim, bo w roku 1523 w zasadniczo dyplomatycznej misji przybył do Polski bp Tomasz Crnić (lub de Nigris). Jego dwa główne zadania doskonale oddają dwoisty charakter pracy wysłanników kościelnych. Miał on bowiem, po pierwsze, przygotować Kościół w Polsce do walki z nauką Marcina Lutra. Po drugie, namówić króla Zygmunta Starego do wyprawy przeciw sułtanowi tureckiemu - Sulejmanowi, który przymierzał się do podboju Europy. Do czasu rozbiorów przy polskim dworze funkcjonowało przeszło pięćdziesięciu nuncjuszy. Swego rodzaju ciekawostką jest fakt, że pierwszym nuncjuszem w niepodległej Polsce został w 1919 roku późniejszy papież - Pius IX.
Najstarsza szkoła
Współczesne kadry korpusu demokratycznego Stolicy Apostolskiej kształci Papieska Akademia Kościelna. Jej absolwentem jest choćby kardynał Angelo Sodano - watykański "premier". Co ciekawsze, PAK jest najprawdopodobniej najstarszą działającą do dzisiaj tego typu placówką na świecie. Opat Pietro Garagni założył Akademię Szlachty Kościelnej w 1701 roku, a już dwa lata później papież Klemens XI zarządził, że będzie ona podlegała bezpośrednio jemu. Tym samym nadał jej stosowny prestiż i uczynił uczelnią przygotowującą kadry dla Kurii Rzymskiej i dyplomacji. Obecnie PAK mieści się przy Piacca Della Minerva w Rzymie. Akademię ukończyło wielu Polaków, w tym urzędujący obecnie polscy nuncjusze - Janusz Bolonek (Urugwaj), Juliusz Janusz (Węgry), Józef Wesołowski (Kazachstan) i Henryk Nowacki (Słowacja).
Wypada wyjaśnić, że nuncjusz to odpowiednik świeckiego ambasadora, który kieruje placówką dyplomatyczną Stolicy Apostolskiej. Zresztą, pisząc o "watykańskiej dyplomacji", używamy sformułowania potocznego, bo w świetle prawa międzynarodowego jest to błąd. Państwo-miasto Watykan nie jest bowiem podmiotem umów i porozumień międzynarodowych. Jest nim Stolica Apostolska, a jej działalność reguluje ze strony papiestwa motu proprio wydane przez Pawła VI 29 czerwca 1969 roku, a ze strony społeczności międzynarodowej - Konwencja Wiedeńska z 1961 roku.
Nuncjusz apostolski jest w myśl tych dokumentów legatem papieskim, który pełni funkcję stałego reprezentanta papieża przy władzach danego kraju, ale także przy Kościele w danym państwie.
Oprócz powyższego, od ambasadorów różni ich zasadniczo to, że nie reprezentują swojego kraju, tylko biskupa Rzymu. Nuncjusz apostolski korzysta z wszystkich uprawnień przysługujących dyplomacie. Tego prawa nie mają w pełni tak zwani delegaci apostolscy. Delegatury otwiera się bowiem jedynie przy Kościele katolickim w kraju, który nie utrzymuje stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską. Nieco odmienny charakter mają inni kościelni dyplomaci - delegaci i obserwatorzy. Pierwsi są przedstawicielami w organizacjach międzynarodowych, w których Stolica Apostolska jest członkiem, drudzy pracują przy takich organizacjach, w których Watykan czynnie nie uczestniczy.
Bezcenna tradycja
Trzeba przyznać, że cały wiek XX, jak i współczesność nie pozwalają się nudzić papieskiej dyplomacji. Wielokrotnie wkraczała ona w sferę polityki, chociaż czyniła to jedynie w ostateczności. Za taką ostateczność uznając oczywiście wojnę, jak i brak poszanowania wolności i godności człowieka. Przypadków takich we współczesnym świecie nie brakuje i praktycznie każdego dnia jakiś kościelny dyplomata próbuje zaleczyć jakiś konflikt w Azji, Ameryce, Afryce czy nawet w Europie. Dla Polaków nie jest tajemnicą wielka zasługa Jana Pawła II i jego korpusu dyplomatycznego specjalizującego się w tak zwanej "wschodniej polityce", której rolę w rozbiciu sowieckiego imperium naprawdę trudno przeceniać. W 1987 roku właśnie papieskim negocjatorom udało się zapobiec wojnie o kanał Beagle pomiędzy Chile i Argentyną. Nie ustają zabiegi o przywrócenie pokoju na Bliskim Wschodzie i nawoływanie o opamiętanie w rozkręcaniu spirali terroryzmu i odwetu. Na bieżąco możemy śledzić działania papieskich przedstawicieli w Afryce, gdzie problemem są nie tylko niekończące się wojny, ale i wątpliwe poszanowanie godności ludzkiej.
To, że przedstawiciele biskupa Rzymu niosą swoje przesłanie wynikające z Ewangelii, nie powinno nikogo dziwić. Czasami dziwi to, że coraz więcej świeckich, a nawet programowo antykatolickich władz, stara się nawiązać kontakty dyplomatyczne z Rzymem. Być może okazuje się, że w podzielonym konfliktami świecie brak neutralnych dyplomatów, którzy idealnie wypełniają rolę pośredników. Być może ich wiedza pieczołowicie gromadzona przez rozsianych po całym świecie księży i misjonarzy często okazuje się bezcenna dla rzeczywistej oceny napięć i sytuacji w danym kraju i regionie. Być może też nawiązanie kontaktów ze Stolicą Apostolską dodaje współcześnie cywilizacyjnego prestiżu. Wiele tych być może, ale na pewno możemy się cieszyć, że duch Ewangelii towarzyszący papieskiej dyplomacji jest brany pod uwagę przez ludzi decydujących o losach całych narodów i społeczeństw. Chociaż od Królestwa Bożego na Ziemi dzieli nas jeszcze długa droga.
"Pragnę tutaj zwrócić uwagę na posługę nuncjusza na rzecz Kościoła żyjącego w kraju, do którego jest on posłany jako przedstawiciel papieski. Jest to służba doniosła i trudna, która winna być osadzona w perspektywie eklezjologii komunii, tak mocno uwypuklonej przez Sobór Watykański II (por. Christus Dominus, 9; KPK, kan. 364). Zostaliście bowiem powołani, aby pełnić posługę jedności. Posługę, która ze względu na swą naturę nie może polegać jedynie na bezdusznym pośrednictwie urzędowym, ale musi być autentyczną obecnością duszpasterską. Nie zapominajcie, że także nuncjusz jest duszpasterzem i powinien mieć w sobie ducha Chrystusa - "Dobrego Pasterza". Podczas gdy z jednej strony wyraża on swój "pasterski" charakter jako przedstawiciel Następcy Piotra, z drugiej powinien też czuć się połączony więzią braterstwa z pasterzami Kościołów lokalnych, uczestnicząc w ich apostolskich staraniach przez modlitwę, świadectwo oraz inne formy obecności i posługi, które wydają się potrzebne i przydatne Ludowi Bożemu, a nie naruszają kompetencji poszczególnych biskupów. Drodzy nuncjusze, taki sposób realizacji waszej posługi pozwala wyraźnie dostrzec nieodzowny związek między partykularnym a powszechnym wymiarem Kościoła. Pomagając Następcy Chrystusa jako pasterzowi owczarni Chrystusowej, pomagacie Kościołom partykularnym wzrastać i rozwijać się. W toku tej posługi nierzadko musicie zmagać się z problemami, trudnościami, napięciami. Z całego serca dziękuję wam za wasze niezwykle cenne doświadczenie, bo dzięki niemu potraficie łączyć wrażliwość na problemy Kościołów i społeczeństw, w których działacie, z wiernością zasadom, które kierują działalnością Stolicy Apostolskiej w dziedzinie zarówno kościelnej, jak cywilnej".
Z przemówienia Jana Pawła II na Jubileusz Przedstawicieli Papieskich w 2000 r.
Abp Renato Martino, przewodniczący Papieskiej Rady Justitia et Pax, niedawno odwiedził Ugandę, gdzie spotkał się z osobami zaangażowanymi w dialog pokojowy, a także odwiedził obozy dla uchodźców i szpitale.
Ks. Tomasz Grysa sekretarz Nuncjatury Apostolskiej w Dehli
- Moje codzienne obowiązki są dość proste: przygotowuję dokumenty dla nuncjusza, spotykam się z ludźmi i staram się być na bieżąco z sytuacją w kraju i w Kościele. Praca polega głównie na informowaniu Stolicy Apostolskiej o tym, co się dzieje w Kościele lokalnym, na wielostronnej pomocy diecezjom i na utrzymywaniu dobrych kontaktów z rządem, a jeśli trzeba, także na rozwiązywaniu problemów między Kościołem a państwem. Pozostają jeszcze kontakty z dyplomatami i przyjęcia, których wszyscy staramy się unikać, bo to ciągle ten sam rytuał, z którego jest niewiele pożytku.