Logo Przewdonik Katolicki

Nieidealne rozwiązania

ks. Dariusz Madejczyk
Fot.

Lustracja w Kościele to temat, który chcąc nie chcąc, ale jednak dzieli. Bo co tu dużo mówić: trzeba uczciwie przyznać, że niełatwo w tym względzie o dobre rozwiązania. Dzień po tym, jak ksiądz Isakowicz-Zaleski otrzymał zakaz wypowiadania się w mediach, znalazłem się akurat w Krakowie. Nie sposób było, spotykając tamtejszych księży, nie rozmawiać również o sprawach, które...

Lustracja w Kościele to temat, który chcąc nie chcąc, ale jednak dzieli. Bo co tu dużo mówić: trzeba uczciwie przyznać, że niełatwo w tym względzie o dobre rozwiązania.

Dzień po tym, jak ksiądz Isakowicz-Zaleski otrzymał zakaz wypowiadania się w mediach, znalazłem się akurat w Krakowie. Nie sposób było, spotykając tamtejszych księży, nie rozmawiać również o sprawach, które dzięki mediom każdego dnia są także naszą codziennością, zwłaszcza w Kościele.

Nie ma wątpliwości, że cała krakowska historia od początku toczy się w sposób trochę dziwny i dla kogoś, kto zna ją tylko z przekazów dziennikarskich, zupełnie niezrozumiały. Czytając czy słuchając różnorakich relacji z Krakowa, można zauważyć, że wszystko zaszło już tak daleko, iż chyba nawet sami najbardziej zainteresowani czują, że sprawy są w takim punkcie, gdzie tak naprawdę trudno o jakieś idealne rozwiązanie.

Rozumiem, że wielu dziennikarzom, zwłaszcza zaś tym, którzy do kościoła rzadko zaglądają, trudno zrozumieć postawę kard. Dziwisza. Nie dziwi mnie to tym bardziej że wielu widzi w tym przede wszystkim wydarzenie medialne, a co za tym idzie prawdą, niestety, niewiele się interesuje. Jeszcze lepiej rozumiem jednak tych, którzy czują, że zaciętość ks. Isakowicza nie służy autentycznemu poszukiwaniu prawdy, zwłaszcza w tym wymiarze, który oczyszcza i buduje, dając każdemu szansę na pojednanie i przemianę. Po kilkunastu latach posługi w konfesjonale i rozmów poza nim nie mam wątpliwości, że tymi metodami trudno kogokolwiek doprowadzić do pełnego odkrycia prawdy o sobie, a potem do wewnętrznej przemiany. Z pewnością można na tej drodze nie jedno ludzkie życie zniszczyć, ale potem bardzo trudno tak w sensie społecznym, jak i indywidualnym je przywrócić…

Nie ma prawdy bez miłości. Albo inaczej, jak to przed laty w książce „Dekalog” napisał abp H. Muszyński: „Prawda bez miłości jest tylko krzykiem nienawiści, zarozumiałością lub obroną własnego punktu widzenia, za którym się kryje egoistyczne ja”. Mając świadomość, z jak głębokiej nienawiści do Kościoła rodziły się działania Służby Bezpieczeństwa PRL-u, nie potrafię zaakceptować tego, co nazywamy ostatnio dziką lustracją, bo rzeczywiście widać w niej wyraźne przejawy zdziczenia obyczajów i braku elementarnego szacunku dla człowieka i prawdy. W gruncie rzeczy niektórzy z lustrujących – choć wydaje im się, że są obrońcami prawdy – zeszli już dziś do poziomu zachowań towarzyszy z bezpieki… I dlatego cieszę się z decyzji księdza kardynała, bo niestety, ale tej miłości do prawdy, która buduje, a nie dzieli, jakoś w działaniach ks. Isakowicza także nie odnajduję. Są one dla mnie tym bardziej bolesne, że podejmuje je człowiek w sutannie.

A mówię to przede wszystkim jako ksiądz z pokolenia, które na lustrację patrzy już z pewnym dystansem, bo go ona wprost nie dotyczy, choć – jak sądzę – w swoim czasie odpowiednią teczkę w odpowiednim urzędzie zdążono mi jeszcze założyć.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki