Logo Przewdonik Katolicki

Przedwczesna mama, niespodziewany tata

Weronika Frąckiewicz
il. Agnieszka Sozańska

Rozmowa z Dorotą Napierałą o rodzicielstwie nastolatków, opieszałości sądów i życiu, które nie jest grzechem.

Eksperci alarmują, że kondycja psychiczna młodzieży znacznie pogorszyła się w okresie pandemicznym i postpandemicznym. Czy kryzys ten odbija się również w postaci rodzicielstwa nastolatków?
– Trudno mi odnosić się do statystyk, ponieważ nasza fundacja odpowiada na konkretne potrzeby realnych osób. Wszyscy w fundacji pracujemy zawodowo, a doba ma określoną liczbę godzin, dlatego nie jesteśmy w stanie śledzić wszelkich przemian społecznych. Ale mimo że nie śledzę statystyk, w ostatnim czasie zauważyłam wzrost liczby małoletnich rodziców, którzy się do nas zwracają. Nie wiem, na ile wynika to ze statystyk, ale może to też wynikać z faktu, że jako fundacja jesteśmy bardziej rozpoznawalni, a nasza współpraca z różnymi instytucjami jest dużo bardziej intensywna niż na początku naszych działań. Część próśb o wsparcie trafia do nas właśnie poprzez instytucje.
W działaniach fundacyjnych skupiamy się na tym, aby upowszechniać to, co robimy. Ponieważ współpracuje z nami ponad dwadzieścioro czynnych wolontariuszy specjalistów, wśród którzy są m.in. lekarz, położne, prawnicy, psycholodzy, nasze odpowiedzi są bardzo adekwatne do potrzeb małoletnich rodziców. Od początku działań fundacji pomogliśmy około stu rodzinom. Większość nastoletnich rodziców, którzy do nas trafiali, to były osoby w wieku około 17 lat. Ostatnie pół roku zaskoczyło mnie wzrostem trudniejszych spraw związanych z młodszymi dziećmi w wieku 14–15 lat. To niby tylko około dwóch lat, ale różnica w takim rodzicielstwie znaczna. To nie tylko inny poziom edukacji, inne możliwości rozwojowe i mentalne, ale również prawne. Moim zdaniem pojawianie się rodziców w tak młodym wieku wynika z niewiedzy i mniejszego zaangażowaniu rodziców w wychowanie nastolatka. Niewiedza paradoksalnie nie dotyczy wychowania seksualnego, ale biologii i ciała człowieka. Dziewczyny nierzadko nie mają świadomości cyklu miesięcznego kobiety. Bardzo wczesne rodzicielstwo związane jest też z trudniejszymi środowiskami. W wielu przypadkach szesnasto- czy siedemnastolatków odnosiłam wrażenie, że dzieci te pochodziły z normalnych rodzin, a przyczyną ich ciąży było szaleństwo pierwszej miłości i nieprzemyślane zachowania. Młodsze dzieci pochodzą zazwyczaj z rodzin dysfunkcyjnych, niejednokrotnie zmagają się z głębokimi brakami emocjonalnymi.

Jak wygląda sytuacja prawna nieletnich rodziców?
– Wszystkie ciąże poniżej osiemnastego roku życia wymagają współpracy z sądem rodzinnym. Gdy rodząca mama ma mniej niż 18 lat, nie posiada władzy rodzicielskiej, a dla dziecka należy ustalić opiekuna prawnego. Opiekunem może być jakakolwiek dorosła osoba, której nie ograniczono władzy rodzicielskiej co do własnych dzieci, choć nasze doświadczenie pokazuje, że najczęściej są to rodzice małoletniej mamy. Opieka prawna ustaje automatycznie w dniu 18 urodzin mamy. Można również zostać rodziną zastępczą dla dziecka małoletniej nastoletniej mamy. Czasem zostaje nią mama nastolatki i wówczas może ona skorzystać z urlopu i zasiłku macierzyńskiego. Jest to dość komfortowa sytuacja, ponieważ nastolatka otrzymuje wówczas dużą pomoc, jednak anulacja tego stanu rzeczy nie dzieje się automatycznie w wieku 18 lat. Należy pamiętać, że odwrócenie tego stanu prawnego nie jest już takie proste.
Dziewczyna powyżej 16. roku życia ma możliwość decydowania o dziecku, nawet jeśli nie ma pełni władzy rodzicielskiej. Jej prawem i obowiązkiem jest opieka nad dzieckiem i współdecydowanie. Opiekun prawny musi się liczyć z jej opinią na temat np. wybranego lekarza, żłobka czy używanych pieluch. Doświadczenie pokazuje, że na tym etapie życia nastolatki bardzo chcą zajmować się swoimi dziećmi – jako osoby są dość emocjonalne, uczuciowe i przekierowują to na swoje dzieci, w konsekwencji czego chętnie się nimi opiekują. Nie spotkałam osoby, która oddałaby całą opiekę nad dzieckiem mamie czy babci. Na pewno nastoletni rodzice potrzebują wsparcia w różnych przestrzeniach, jak choćby w umożliwieniu im dalszej edukacji. Szkoła zazwyczaj wspiera nastoletnie matki. Granica 16 lat daje na pewno więcej możliwości prawnych nastoletniemu rodzicowi. Jeśli rodzice poczętego dziecka skończyli 16 lat, mogą złożyć przed sądem oświadczenie woli, w którym zgodnie uznają ojcostwo chłopaka. Może się to stać przed narodzinami. W tym przypadku oczywiście nadal potrzebny jest wspomniany wyżej opiekun prawny dla maluszka.
Chciałabym podkreślić, że my, jako fundacja, nie namawiamy do nastoletniego rodzicielstwa, ale wspieramy sytuację, która istnieje. Zawsze gdy sąd widzi konieczność, bada okoliczności zajścia w ciążę małoletniej. My zostawiamy sprawę organom, które są do tego powołane, a sami zajmujemy się wspieraniem małoletniej mamy i jeśli jest taka wola rodziny, z której ona pochodzi. Nie zajmujemy się sprawami sądowymi i nie udzielamy wsparcia dorosłemu, który jest ojcem, a wobec którego zachodzi podejrzenie czynu zabronionego.

Czy z perspektywy ponad ośmiu lat działania Fundacji dostrzega Pani jakieś luki prawne, które hamują wsparcie dostosowane do potrzeb nastoletnich rodziców?
– Uważam, że obecny stan prawny jest całkiem dobrze poukładany. W Javani korzystamy z pomocy prawników, którzy bardzo nas na tym polu wspierają. Jedyne, co wymaga poprawy w naszym systemie, to funkcjonowanie sądów. Jest to zdecydowana pięta achillesowa wszelkich działań. Gdy zakładaliśmy fundację, pojawiały się głosy, że sprawy małoletnich rodziców traktowane są priorytetowo, a opieka prawna przyznawana jest automatycznie, szybko i sprawnie, aby nikt nie musiał czekać. Tymczasem w praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Niejednokrotnie pisaliśmy wnioski o przyspieszenie procedur, na przykład w sytuacjach, gdy dziecko zostawało samo w szpitalu, a mama, bez praw rodzicielskich, zostawała wypisana. Raz z powodu braku miejsca w szpitalu dziecko zostało przeniesione do innej placówki, aby tam dalej mogło czekać na postanowienie sądu. Zazwyczaj sprawy związane z „trudnymi” rodzinami obecne są w systemie, nastoletnia ciąża rzadko bywa pierwszą trudną sytuacją w takiej rodzinie. Sąd zna tę rodzinę i jest w stanie podjąć szybką decyzję, czy osoba dorosła z tego środowiska będzie opiekunem prawnym, czy nie. Niestety sprawy ciągną się miesiącami. Jest to bardzo frustrująca część naszej działalności. W przestrzeni prawnej nie paragrafy są najsłabszym ogniwem, lecz czynnik ludzki.

Pewne wyzwania związane z wczesnym rodzicielstwem wydają się oczywiste, jak chociażby pogodzenie bycia mamą czy tatą z chęcią korzystania z życia. Co według Pani stanowi największe wyzwania dla młodego człowieka w tej sytuacji?
– Największym wyzwaniem jest to, aby nastoletni rodzic chciał kontynuować naukę. Naturalnie chęć nauki w wieku nastoletnim bywa niewielka. Gdy pojawia się dziecko, młody człowiek niejako wykorzystuje sytuację i zastanawia się, czy warto kontynuować naukę, skoro teraz jest rodzicem. Tymczasem mobilizacja, gdy posiada się dziecko, musi być jeszcze większa. Jest to wyzwanie dla całej rodziny, aby tak zmobilizować młodą osobę, żeby chciała się uczyć. Działaniami fundacji pokazujemy młodocianym rodzicom, że wykształcenie jest ważne, aby w przyszłość móc kształtować i wspierać dziecko. Staramy się również pokazać niedaleką przyszłość, gdy dziecko pójdzie do przedszkola i zaczną się rozmowy na temat tego, czym zajmuje się mamusia. Pokazujemy, że warto byłoby powiedzieć o mamie coś więcej niż tylko to, że zakończyła edukację na etapie szkoły podstawowej. Zdarzają się nam rodzice, których trudno namówić nawet na jakieś kursy. Jednak generalnie młodociani rodzice radzą sobie bardzo dobrze, co nie zmienia faktu, że potrzebują wsparcia, zwłaszcza swojej rodziny. Lubimy obserwować, jak nasi podopieczni dojrzewają i stają na własnych nogach. Ostatnio zwróciła się do nas mama nastolatki, która niedawno urodziła synka, sama będąca w przeszłości nastoletnią mamą. Bardzo pocieszające są takie historie, kobiety tworzą prawdziwy team, wspierają się. Wynika to też z ich charakterów, gdyż obie mają bardzo pozytywne nastawienie do życia, dużą siłę i energię. Wyzwaniem nastoletniego macierzyństwa bywa to, że dziewczyny często zostają same. Chłopaków, którzy się starają, jest niewielu – choć są i tacy. Obecnie wspieramy dziewczynę, która jest w ośrodku opiekuńczo-wychowawczym, a jej chłopak przebywa w innym. Oboje bardzo chcą tworzyć rodzinę. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało w przyszłości, kiedy skończą pobyt w ośrodkach. Na razie bardzo się starają, żeby się widywać i tworzyć więź, a ośrodki im to umożliwiają.

Ciąża bywa szokiem dla najbliższego środowiska nastolatka. Jak, będąc osobą dorosłą, rodzicem lub dziadkiem dziewczyny lub chłopaka, którzy spodziewają się dziecka, podejść mądrze do wyzwania, jakim jest rodzicielstwo osoby nieletniej?
– Ideałem byłoby, żeby dorosła osoba potrafiła przyjąć tę wiadomość i niejako „z automatu” wspierać młodego rodzica, nie zdejmując z niego obowiązku, pozwalając mu odczuć konsekwencje sytuacji. Każdy z rodziców ma jakieś wyobrażenie o przyszłości swojego dziecka, dlatego informacja o nastoletniej ciąży zazwyczaj jest kryzysowa. Szesnastolatka często ma rodziców w wieku ponad trzydziestu lat. Nierzadko są to ludzie, którzy sami mogliby zostać rodzicami. Istnieje zagrożenie, że będą chcieli przejmować obowiązki i wyręczyć ją totalnie. Wspierając rodziny, staramy się o tym mówić, aby działać, organizować, ale nie zastępować roli rodzica. To nie jest tak, że teraz babcia będzie za każdym razem wstawała w nocy do swojego wnuka czy wnuczki. To rola rodziców. Kryzys jest naturalnym stanem rzeczy w rodzinie i trzeba go przejść. W fundacji staramy się odpowiadać na potrzeby rodziny, ale nie ingerujemy w jej funkcjonowanie, nie śledzimy, jakie decyzje podejmują jej członkowie na co dzień. Stworzyliśmy własny program podnoszenia kompetencji rodzicielskich dla małoletnich rodziców. Chcemy, aby ten kurs kończył się zaświadczeniem o nabyciu umiejętności, chociażby dla tych rodziców, których dzieci znalazły się po porodzie w rodzinach zastępczych.

W jaki sposób trafiają do fundacji potrzebujący wsparcia w rodzicielstwie nastolatkowie?
– Wiele rodzin trafia do nas przez Facebooka. Zdarzyło się kilka telefonów od osób starszych, pytających, czy mogą nas polecić małoletnim rodzicom ze swojego otoczenia, czasem dzwonią do nas pedagodzy ze szkół. Jakiś czas temu skontaktował się z nami wychowawca, którego 14-letnia uczennica zaszła w ciążę. To była dla niego zupełnie nowa sytuacja. Cieszę się, że szkoły nabierają do nas zaufania. Podoba mi się ta szczerość, w której zarówno oni, jak i my nie udajemy, że wszystko wiemy i mamy rozwiązania na wszystkie sytuacje. Sieć osób, z którymi współpracujemy, jest bardzo szeroka. Staramy się mieć kontakt z osobami, które pracują w MOPS-ach, MOPR-ach, PCPR-ach. Bardzo często konsultujemy konkretne osoby i sytuacje. Poprzez naszą działalność łączymy również różne instytucje, które mogą współpracować ze sobą dla dobra konkretnych osób.

Wydawać by się mogło, że grupa, o której rozmawiamy, najczęściej staje przed dylematem aborcji…
– Podczas ponad ośmiu lat działania fundacji przeprowadziliśmy może ze dwie rozmowy, podczas których rodzice zdecydowani byli na aborcję. Moje doświadczenia pokazują, że małoletni rodzice rzadko rozmyślają nad tym, jak pozbyć się ciąży. Rzeczą, nad którą zastanawiają się znacznie częściej, jest to, jak przekazać informację o ciąży rodzicom. Czasem mam wrażenie, że temat aborcji pojawia się jako prowokacja, aby usłyszeli, że sobie poradzą i że są inni, którzy też dali radę. Prawidłowością wieku jest, że nastolatki są same w sobie zbuntowane, dlatego nierzadko w młodocianych rodzicach rodzi się myśl: ,,Ja wam wszystkim jeszcze pokażę, że dam radę”. Ale też część nastolatków spotyka się z dużym hejtem z powodu ciąży.

W Kościele, gdy rozmawia się o ciąży poza sakramentem małżeństwa, na pierwszy plan zawsze wysuwa się grzech. Tymczasem w praktyce jest to kwestia dużo bardziej zróżnicowana. Jak przełamać w środowisku kościelnym tabu nastoletniej ciąży, jednocześnie nie postrzegając jej tylko z perspektywy grzechu?
– Jeśli angażujemy się w pomoc, to nie możemy rozpatrywać dziecka w kategoriach grzechu. Sytuacja, do której doszło, nie była właściwa, ale jest nowe życie, a nie grzech. Rozumiem, że wiele osób w przestrzeni kościelnej tak myśli, ale gdyby sami zmierzyli się z konkretną sytuacją i spotkali się twarzą w twarz z rodzicami, zmieniliby zdanie. Jeśli w Kościele dużo się mówi o byciu pro-life, to nie możemy mówić o dziecku jako o grzechu. Jeżeli ktoś uważa, że jest pro-life, to może zaproponować młodej mamie, że zaopiekuje się jej dzieckiem, by ona mogła pójść do fryzjera czy z kimś się spotkać. Ciągle mam nadzieję, że pewnego dnia będziemy zapraszani do parafii, aby opowiedzieć o Javani. Na razie, przez te wszystkie lata, zdarzyło się to kilka razy. Bardzo bym chciała, abyśmy w Kościele nie bali się mówić o wczesnym rodzicielstwie. Nie jesteśmy organizacją kościelną, ale jesteśmy zarejestrowani przy parafii pw. św. Matki Teresy z Kalkuty w Kamionkach, a wiceprezesem jest proboszcz ks. Jakub Lechniak. Fundacja nie jest jednak wpisana w funkcjonowanie parafii, działamy niezależnie. Mamy w naszym statucie zapisy dotyczące Kościoła katolickiego, działamy zgodnie z jego prawem. Jednak to głównie naszym życiem staramy się pokazywać, że rodzina jest ważna i w niczym nie przeszkadza.

Niedawno Fundacja powołała do życia nowy projekt Javani Team, który łączy sport z pomaganiem. Na jakie potrzeby odpowiada ta inicjatywa?
– Javani Team został stworzony, aby pokazać nastoletnim rodzicom, a także wszystkim nam, że aby cokolwiek osiągnąć w życiu, potrzebna jest determinacja, praca i wytrwałość. Nie zrobi się niczego, leżąc na kanapie. Nie zbuduje się rodziny, małżeństwa, nie pójdzie się na studia. Sport jest tą dziedziną, w której widać wyniki, ale i potrzebę zaangażowania. Żeby dostać medal, trzeba włożyć wysiłek. Nic nie dzieje się z dnia na dzień. Javani Team jest również formą reklamy. Jeśli biegamy czy uprawiamy jakikolwiek inny sport w naszych koszulkach, stajemy się zauważalni. Jest to także przestrzeń dla wolontariatu, który nie obciąża. Działania Javani Team prowadzi kobieta, która była nastoletnią mamą. Jak dotąd wspiera nas głównie grupa wolontariuszy, która zawiązała się na samym początku. W mediach społecznościowych docieramy do coraz większej liczby osób, dlatego mamy nadzieję, że nasze działania rozwiną się wraz z wiosną, kiedy sporo dzieje się w sferach sportowych. Obecnie szukamy sponsorów, którzy będą dostarczać nam gadżety przydatne w różnych dyscyplinach, np. ręczniki do morsowania.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki