Logo Przewdonik Katolicki

Znów o młodych

Piotr Jóźwik
fot. Zuzanna Szczerbińska

Podejście rodziców do wychowania dzieci zmienia się z pokolenia na pokolenie. Chcąc dla swoich dzieci jak najlepiej, zastanawiamy się, czy to, jakimi rodzicami jesteśmy, wyjdzie im na dobre, czy nie

Do tego tematu na łamach „Przewodnika” wracamy regularnie, a robimy to z kilku powodów. Po pierwsze, jako dorośli jesteśmy odpowiedzialni za dzieci i młodzież, a oni, jakkolwiek górnolotnie to brzmi, są naszą przyszłością. Po drugie, młode pokolenie – co pokazują przeróżne badania – mierzy są z poważnymi problemami. Po trzecie, my, dorośli, nierzadko nie wiemy, jak w wyjściu z tych tarapatów i w mierzeniu się z wyzwaniami współczesności młodym pomagać.
Podejście rodziców do wychowywania dzieci zmienia się z pokolenia na pokolenie. Niedawno w mediach społecznościowych trafiłem na poruszający wpis matki, która pisała o tym, jak wiele kosztuje ją – i nie miała tu na myśli kosztu liczonego w złotówkach – bycie rodzicem. Z jednej strony dysponujemy większą wiedzą i wrażliwością na pewne sprawy niż nasi rodzice, dziadkowie itd., odrzucamy więc pewne wychowawcze schematy znane nam z przeszłości, bo uznajemy je za nieskuteczne albo wręcz szkodliwe. Ale z drugiej strony czymś musimy je zastąpić, szukając – niekiedy po omacku – odpowiedzi na najważniejsze z punktu widzenia dzieci pytania. Chcąc dla swoich dzieci jak najlepiej, zastanawiamy się, czy to, jakimi rodzicami jesteśmy, wyjdzie im na dobre, czy nie.
Dlatego po raz kolejny poruszamy na łamach „Przewodnika” temat młodych. Mamy nadzieję, że dwie rozmowy, które drukujemy w naszym temacie numeru, będą praktyczną pomocą i inspiracją.
Pierwsza z nich – rozmowa Weroniki Frąckiewicz z Izabelą Antosiewicz, to zwrócenie uwagi na to, że każdy z nas ma jakiś talent, który należy odkryć i rozwijać. Banalne? Wcale nie. Jeszcze niedawno na porządku dziennym było przecież to, by nie chwalić dzieci, bo można je niepotrzebnie rozpieścić. Z drugiej strony nagminne było roztrząsanie błędów. Tymczasem kluczem jest przyglądanie się naszym mocnym stronom. „Moim marzeniem jest, aby dzieci z polskich domów wychodziły w świat z poczuciem własnej wartości, wiedzą na temat tego, kim są, co chcą, a czego nie chcą, co lubią, a czego nie lubią, w co chcą inwestować, a co omijać” – mówi Izabela Antosiewicz.
Jak ważne jest to, co napisałem powyżej, potwierdza nasz drugi rozmówca – psychiatra i psychoterapeuta dzieci i młodzieży, Bartłomiej Taurogiński, z którym rozmawia Karolina Krawczyk. Wiele młodych osób, z którymi ma do czynienia, mówi o sobie, że są brzydcy, głupi, niewarci miłości… Co gorsza, w sytuacji, gdy pojawiają się problemy, rodzice, którzy widzą, że ich dziecko cierpi i jest nieszczęśliwe, boją się rozmawiać z córką lub synem, bo obawiają się, że po takiej rozmowie będzie jeszcze gorzej. „Gdy dziecko mówi o braku sensu życia i o niskim poczuciu wartości, rodzice czują się zupełnie zdezorientowani i nie wiedzą, co robić. Gdy sami byli w wieku swoich dzieci, w podobnych sytuacjach mogli słyszeć znane chyba wszystkim słowa: «wszystko masz, na co ty narzekasz», «inni mają gorzej», «twoje problemy to nie są problemy» itd.” – mówi Bartłomiej Taurogiński.
Gorąco polecam obie rozmowy w naszym temacie numeru. Nie tylko rodzicom, ale też dziadkom i wszystkim tym, którzy wychowują dzieci i młodzież.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki