Polska ma szansę na zwycięstwo w konkursie Eurowizji – taka informacja obiegła media pod koniec stycznia, gdy bukmacherzy obstawiający możliwych wygranych na podstawie już zaprezentowanych piosenek opublikowali swoje najnowsze zestawienie. Rzeczywiście wynikało z niego jasno, że z miejsca dziesiątego awansowaliśmy w prognozach na pierwsze, i to tylko za sprawą niewielkiego fragmentu piosenki Krystiana Ochmana, który wyciekł do sieci przed oficjalną premierą. Po oficjalnej premierze jego utworu River notowania utrzymały się tak wysoko, wsparte dodatkowo licznymi pozytywnymi recenzjami z całego świata publikowanymi na YouTube.
Jednak Krystian Ochman nie jest jedynym kandydatem do reprezentowania Polski w konkursie piosenki Eurowizja 2022 w Turynie. Co więcej – nie jest jedynym mocnym kandydatem, bowiem komentatorzy tegorocznych preselekcji widzą wśród zgłoszonych przez twórców propozycji kilka naprawdę ambitnych i dających nam szansę na wysokie miejsca. Wysoko oceniane są obecnie: wokalistka Daria Marcinkowska z tanecznym hitem Paranoia, królującym od kilku miesięcy w stacjach radiowych; Ania Byrcyn z bardzo ambitną muzycznie i literacko balladą Dokąd, Kuba Szmajkowski z klubowym utworem Lovesick oraz zespół Unmute z utworem Głośniej niż decybele.
Debiutanci z potencjałem
Jest wysoce prawdopodobne, że wielu czytelników tego tekstu pierwszy raz słyszy nazwiska wyżej wymienionych muzyków, co nie powinno zaskakiwać, gdyż bardzo często w przeszłości kandydatami Polski do występu na Eurowizji byli muzycy dopiero debiutujący, z niedużym dorobkiem, choć dużym potencjałem. W tym roku niemal wszyscy spośród 10 kandydatów w polskich preselekcjach byli uczestnikami jakiegoś polskiego talent show, szczególnie „The Voice of Poland” (Krystian Ochman, Daria, Ania Byrcyn, Kuba Szmajkowski, Emilia Dębska) oraz „Szansy na sukces” (Siostry Szlachta, Karolina Lizer). Niemniej, albo może właśnie dzięki temu, mają już oni swoją rzeszę fanów i całkiem rozbudowaną – dzięki serwisom społecznościowym – widownię. Do tego przykłady polskich sukcesów w konkursach Eurowizji Junior wskazują, że właśnie takie programy są kuźnią naprawdę wyjątkowych talentów. Zarówno Roksana Węgiel, która zwyciężyła Eurowizję Junior w 2018 r., jak i Viki Gabor – zwyciężczyni tego konkursu w 2019 r., wcześniej startowały w „The Voice of Poland – Kids”.
Twórcza oryginalność
Jednak nie wszyscy polscy kandydaci do występu w Eurowizji to absolwenci talent show. Na szczególną uwagę zasługuje tu zespół Unmute, wystawiający „piosenkę” Głośniej niż decybele. Grupę tworzą bowiem osoby niesłyszące, a w piosence nie pada ani jedno „słowo” – w naszym jego rozumieniu – ponieważ cała jej treść jest pokazana w polskim języku migowym. I to treść dająca wiele do myślenia. „Szaleć, krzyczeć chcemy głośniej, jeszcze chcemy głośniej! Nie słychać nas? Chcemy to zmienić! Będziemy głośniejsi od decybeli. Skazani na ciszę, lecz lepiej być głuchym niż słuchać tych ograniczeń” – migają twórcy. Podkładem do ich bezgłośnego śpiewu jest zaś naprawdę porządnie zrobiony bit, przywodzący na myśl najlepsze dzieła polskiego rapu. Gdyby zatem właśnie ta grupa i ten utwór zostali wybrani na reprezentantów Polski w Turynie, byłoby to niesłychanie ciekawe zjawisko na europejskiej i światowej scenie muzycznej. A oryginalność i zaskoczenie są bardzo cenione przez publiczność i jury tego konkursu. Ponadto kolejny raz to Polska byłaby pionierem w promocji twórców niepełnosprawnych. W 2015 r. reprezentowała nas, poruszająca się na wózku, Monika Kuszyńska.
Eksperci od rynku muzycznego i Eurowizji nie dają jednak utworowi Unmute większych szans w polskich preselekacjach, głównie z uwagi na jego zbyt ambitny charakter. Zdaniem Jakuba Gutowskiego, eksperta projektu Misja Eurowizja, tak naprawdę w polskich preselekcjach główne starcie o zwycięstwo odbędzie się między Darią Marcinkowską i Krystianem Ochmanem. – Daria ma piosenkę bardzo znaną, bardzo wpadającą w ucho, dobrze wyprodukowaną. Zanim pojawił się w tym wyścigu Krystian, to ona była typowana na zwycięzcę. Z kolei Krystian ma olbrzymie grono fanów stojących za nim murem, zaś jego piosenka River ma największe szanse na eurowizyjnej scenie: jest ambitna, świetnie eksponuje jego wspaniały głos i bardzo porusza emocje słuchaczy, a na to jurorzy Eurowizji zwracają szczególną uwagę – mówi Jakub Gutowski.
Niesłabnący prestiż
Wszystko rozstrzygnie się późnym wieczorem w sobotę 19 lutego podczas zorganizowanego przez TVP na żywo koncertu „Tu bije serce Europy. Wybieramy hit na Eurowizję”. W przeciwieństwie do roku ubiegłego kierownictwo publicznego nadawcy postanowiło tym razem nie decydować za widzów, lecz im oddać głos. W historii polskich występów na Eurowizji raz decydowano odgórnie o naszym reprezentancie, a raz pozwalano wybrać go publiczności spośród zgłoszonych kandydatów.
Choć sam konkurs piosenki Eurowizji nie wśród wszystkich cieszy się szacunkiem (są tacy, którzy uważają go za dość przaśny, europejski folklor – patrz twórcy filmu Eurovision Song Contest: The Story of Fire Saga), w Polsce nie słabnie zainteresowanie nim. Może wpływ na to miały lata PRL, kiedy to konkurs był symbolem rozrywki krajów Zachodu. Polacy, jako państwo satelickie ZSRR, nie mieli nań wstępu i musieli zadowolić się swojską Interwizją – odpowiednikiem Eurowizji dla państw demokracji ludowej, z letnim finałem w Sopocie.
Gdy wreszcie w 1994 r. Telewizja Polska została dopuszczona do Europejskiej Unii Nadawców, było to niczym przedsmak „powrotu” do Europy na 10 lat przed wejściem do Unii Europejskiej. Do tego przypieczętowany wysokim, drugim miejscem reprezentantki Polski Edyty Górniak, której występ z sentymentem wspominany jest do dziś. Takiego sukcesu Polacy właściwie nie powtórzyli.
Sam konkurs Eurowizji zmieniał się również na przestrzeni lat. Akompaniującą wykonawcom jeszcze w latach 90. XX w. orkiestrę zastąpiły barwne show, towarzyszące wykonaniom do muzyki odtwarzanej z półplaybacku. Zmieniły się zasady głosowania na takie, w których wpływem na notowania piosenki dzielą się po równo głosy widzów i jurorów, reprezentujących wszystkich uczestników. Nie brakowało również kontrowersji i zarzutów, że dziś bardziej promuje się tam dziwactwa i wynaturzenia niż prawdziwy artyzm i twórczą oryginalność.
Każdy znajdzie coś dla siebie
Nie zmieniał się jednak wpływ konkursu na europejską i światową scenę muzyczną. Wypromował wszak takie gwiazdy jak Domenico Modugno (Włoch od przeboju Volare), zespół Abba, Celine Dion, Patricia Kaas, Julio Iglesias czy Duncan Laurence. Jego popularność rośnie ciągle w XXI w., na co dowodem niech będzie dopuszczenie do Eurowizji… Australii. Jeśli za probierz popularności wziąć pochodzenie youtuberów komentujących utwory tu startujące, można śmiało ocenić, że ten europejski konkurs ma fanów nawet w Indonezji, Indiach, Pakistanie czy krajach Ameryki Południowej.
– Nie od dziś Eurowizję porównuje się do piłkarskich mistrzostw świata czy Europy, są bowiem podobnym świętem w muzyce, jak tamte w sporcie – zauważa Jakub Gutowski z Misja Eurowizja. Przyznaje również, dlaczego on sam, dwudziestoparolatek, jest fanem tego wydarzenia i śledzi je co roku z pasją. – Najbardziej pociąga mnie w Eurowizji jej różnorodność, jeśli chodzi o prezentowane gatunki muzyczne czy wrażliwość twórców. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, od lekkiego popu, przez folk, po cięższe czy ambitne brzmienia. Dzięki obserwowaniu konkursowych zmagań można odkryć naprawdę ciekawych i nowych muzyków, nie mówiąc już o zawiązujących się przyjaźniach czy znajomościach między innymi fanami tego wydarzenia – mówi Jakub Gutowski.