Piotr w objęciach Franciszka. Ten obraz na pewno przejdzie do ikonograficznej historii tego pontyfikatu i tego szczególnego dnia – uroczystego zakończenia w Watykanie Roku Wiary. Zakończenia niezwykłego, jak ten miniony rok.
Na zakończenie Roku Wiary na placu św. Piotra do publicznego kultu zostały wystawione relikwie rybaka z Galilei. Kiedy w czasie Mszy przyszedł czas na wyznanie wiary, Franciszek wziął do rąk urnę z kośćmi Piotra i wraz z nią odmawiał Credo. Jakby i on chciał się oprzeć na wierze Piotra, zostać przez niego utwierdzony w wierze.
Tłumy w Rzymie
Franciszek wie z własnego doświadczenia, że Piotr ma taką moc. Bo to właśnie z tego powodu od początku pontyfikatu nie przestają za nim ciągnąć do Rzymu niezliczone rzesze wiernych. Jest listopad. Nawet w Rzymie dni stają się już zimne i deszczowe. W takich warunkach nie urządza się publicznych spotkań z papieżem na placu św. Piotra. Wszystkie audiencje i Msze św. przenosi się do Auli Pawła VI i bazyliki watykańskiej. Teraz jednak jest to niemożliwe. Do Rzymu, by zobaczyć Piotra, przybywa wciąż zbyt dużo wiernych, by można ich było pomieścić w watykańskich pomieszczeniach. Kiedy jest przewidziane spotkanie z papieżem, ludzie pojawiają się u bram Watykanu od najwcześniejszych godzin porannych, pomimo chłodu i deszczu, by tylko być blisko papieża. Franciszek zdaje sobie z tego sprawę. Wie, że ma dar ożywiania w ludziach wiary. Jest w końcu współczesnym Piotrem. W ostatnią niedzielę to jednak on sam zapragnął poczuć bliskość św. Piotra, umocnić się w jego obecności. Stąd ta niezwykła scena, na której Franciszek obejmuje relikwie Księcia Apostołów, jedność obu Piotrów ponad wiekami. Ale niedzielna Msza św. była też czasem szczególnej komunii z innym Piotrem, który wycofał się w mury watykańskiego klasztoru Mater Ecclesiae.
Dokończyć dzieło poprzednika
Franciszek rozpoczął homilię właśnie od przywołania zasług Benedykta XVI. Rok Wiary był bowiem jego pomysłem. „Poprzez tę opatrznościową inicjatywę dał nam możliwość ponownego odkrycia piękna tej drogi wiary, rozpoczętej w dniu naszego chrztu, która uczyniła nas dziećmi Bożymi i braćmi w Kościele” – powiedział Franciszek. Całe jego kazanie było pełne akcentów, które przypominały główną linię pontyfikatu jego poprzednika: radykalny chrystocentryzm. „Człowiek wierzący – mówił Franciszek – jeśli takim pragnie być, musi uznać i przyjąć w swym życiu owo centralne miejsce Jezusa Chrystusa, w myśli, słowie i czynie. W ten sposób nasze myśli będą chrześcijańskimi, myślami Chrystusa. Nasze czyny będą chrześcijańskie, czyli czynami Chrystusa. I nasze słowa będą słowami chrześcijańskimi, słowami Chrystusa. Natomiast, gdy gubi się owo centralne miejsce, bo jest ono zastępowane czymś innym, wynikają z tego jedynie szkody dla otaczającego nas środowiska i dla samego człowieka”. Świadectwem centralności wiary była też poniekąd obecność na liturgii katolickich patriarchów Kościołów wschodnich, a zwłaszcza tych, którzy swą jurysdykcją obejmują tereny Bliskiego Wschodu, a zatem region, gdzie chrześcijanie są za swą wiarę prześladowani i dyskryminowani. W ubiegłym tygodniu wschodni patriarchowie uczestniczyli w Watykanie w kolejnym kościelnym szczycie w sprawie kryzysu na Bliskim Wschodzie. Los tamtejszych chrześcijan jest więc papieżowi bliski, informacje o ich sytuacji otrzymał z pierwszej ręki. Dlatego w niedzielę, na zakończenie Roku Wiary uznał za stosowne przywołać właśnie ich świadectwo. Bliskowschodnie wspólnoty chrześcijan „wyznały – jak zaznaczył papież – imię Chrystusa z przykładną wiernością, za którą często musiały drogo zapłacić”.
Bóg jest miłosierny
Na niedzielnej Eucharystii nie zabrakło też typowych dla Franciszka akcentów, a zatem wyeksponowania Bożego miłosierdzia. Papież podjął bowiem refleksję nad postawą Jezusa względem Dobrego Łotra. W ten sposób przełożył bezwzględny wymóg chrystocentryzmu na egzystencjalną sytuację zwyczajnego człowieka. „Dziś możemy pomyśleć o naszej historii, o naszej drodze – mówił Franciszek. – Każdy z nas ma swoje dzieje, z ich błędami, grzechami, chwilami szczęśliwymi i momentami ciemności. Dobrze w takim dniu pomyśleć o naszej historii, spojrzeć na Jezusa i z serca powtórzyć Mu wielokrotnie w milczeniu: 'Wspomnij na mnie teraz Panie, gdy jesteś teraz w swoim królestwie!' Jezu wspomnij na mnie, bo chcę być dobry, ale nie mam siły, nie mogę, bo jestem grzeszny! Ale wspomnij na mnie, Jezu. Ty możesz wspomnieć na mnie, bo jesteś w centrum” – mówił papież. Konkretnym gestem miłosierdzia na papieskiej liturgii kończącej Rok Wiary była zbiórka pieniędzy dla Filipin. Zasiliły one specjalny fundusz, którzy wesprze ofiary niedawnego tajfunu Haiyan. Względem Filipińczyków Franciszek nie ograniczył się jednak do tego materialnego gestu. Kilka dni wcześniej spotkał się z rzymską wspólnotą Filipińczyków. Uczył ich, jak radzić sobie duchowo z takimi tragediami, które wyniszczają ogromne połacie kraju i powodują liczne ofiary, również wśród dzieci. W takich sytuacjach, mówił, trzeba modlić się słowem: dlaczego. Jak dziecko, pytać się Boga, dlaczego, i to nie po to, by uzyskać od Niego odpowiedź, lecz zwrócić na siebie jego ojcowską uwagę i czułość.
Chcą przyjąć chrzest
Wydarzeniem, które bardzo wyraźnie wpisało się w uroczystość zakończenia Roku Wiary, było sobotnie spotkanie papieża z katechumenami. Spotkanie paradoksalne, bo okazało się, że jedno z najpiękniejszych świadectw o wierze dali ci, którzy do niej dopiero dorastają, prosząc Kościół o chrzest już w wieku dorosłym. Na to przeznaczone specjalnie dla nich spotkanie z papieżem w Roku Wiary przybyło ich ponad 500 z 47 krajów świata, również z tych, w których przyjęcie wiary chrześcijańskiej można przypłacić życiem, a w najlepszym wypadku więzieniem czy rodzinnym ostracyzmem. Podczas liturgii w bazylice watykańskiej oficjalnie rozpoczęli katechumenat, czyli przygotowanie do przyjęcia chrztu. Dlatego towarzyszyli im również ich katecheci. Spośród tych 500 katechumenów wybrano 35, którzy uczestniczyli w papieskich obrzędach inicjacji. Franciszek powitał ich na progu świątyni znakiem krzyża na czole i pytaniami przewidzianymi przez rytuał: Jak ci na imię? O co prosisz Kościół Boży? Co daje ci wiara? Odpowiedzi z konieczności były krótkie, takie jak przewiduje rytuał. Na dłuższe świadectwa był czas tuż przed liturgią. To właśnie wtedy zostały odczytane wyznania katechumenów, którzy opowiadali, kim są, jak doszli do wiary i czego się spodziewają. Niekiedy droga do wiary wyglądała całkiem gładko, niemal zwyczajnie, jak w wypadku młodego Włocha, którego koleżanka ze studiów zaprosiła po prostu na katechezy. „Po każdym spotkaniu rosło moje zainteresowanie, bo otrzymywałem konkretne odpowiedzi na prawdziwe problemy” – napisał w swym świadectwie. W miarę typowa była też droga angielskojęzycznego migranta: „Po przybyciu do Włoch zacząłem czytać Pismo Święte. W wierze znalazłem pokój, a w Bogu kogoś, kto zawsze mnie słucha, jest cierpliwy, nigdy mnie nie sądzi”. Podobnie, dzięki spotkaniu ze Słowem Bożym odkrył wiarę inny katechumen angielskojęzyczny: „Słowo Pana do mnie przemówiło i wyjawiło mi swój plan, że Pan Bóg już od mojego dzieciństwa, ani na chwilę mnie nie opuszczał, zawsze był blisko mnie. A dziś z tą samą miłością prowadzi mnie do nowego, chrześcijańskiego życia”. Ale były też przypadki bardziej dramatyczne.
Gdy wiary dociera przez łzy
Tak było w przypadku katechumenki hiszpańskojęzycznej, która od zawsze była na Boga obrażona, ponieważ w dzieciństwie zabrał jej matkę. „Aż kiedyś powiedziałam Mu: Jeśli naprawdę jesteś dobry, to mi to pokaż. I dostałam odpowiedź. Zrozumiałam, że Bóg mnie kocha i chce, abym głębiej zanurzyła się w relację z Nim”. W podobnych, dramatycznych okolicznościach do wiary docierała również inna katechumenka hiszpańskojęzyczna. Odsunęła się od Boga po śmierci pierwszego, zaledwie 5-miesięcznego dziecka oraz swego brata. Wielkość Boga odnalazła w oczach swych kolejnych dzieci: „Zrozumiałam, że zawsze na mnie czekał i zawsze mnie kochał”. Również katechumenka francuskojęzyczna odkryła Boga dzięki swemu dziecku. „Kiedy wydawałam na świat moje pierwsze dziecko, objawiona mi została obecność Jezusa. Czułam potrzebę wiary i chrztu. Nie od razu odpowiedziałam na to powołanie. Potrzeba jeszcze było refleksji, kolejnych kroków, oswajania się z myślą o istnieniu Boga, nabrania pewności, że ten którego obecność odczuwałam, był naprawdę Bogiem, Jezusem. Było jednak dla mnie oczywiste, że muszę ochrzcić moją córkę. Jej chrzest był silnym przeżyciem. Również i ja zapragnęłam przyjąć chrzest”. Tak obszernie przytaczam te świadectwa, bo to właśnie one tworzyły atmosferę zakończenia Roku Wiary. O pięknie wiary opowiedzieli nam ci, którzy dopiero jej pragną i do niej dojrzewają. Również papieżowi udzieli się entuzjazm wiary, o którym opowiadali neofici. Prosił, by go strzegli, by w nich nie zgasł. „Pochodzicie z wielu krajów, z różnych tradycji kulturowych i macie odmienne doświadczenia. Mimo to dziś wieczór jest coś, co nas wszystkich łączy. Jest to pragnienie Boga” – powiedział Franciszek katechumenom, przytaczając słynne zdanie psalmu: „Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże”. Papież zaapelował, by dbać o to pragnienie Boga, bo od niego zależy jakość naszej wiary. „Gdy zabraknie tego pragnienia Boga żywego, wiara może się stać jedynie przyzwyczajeniem, będzie gasła, jak ogień, którego już się nie podtrzymuje” – powiedział Franciszek. Obecność neofitów w Watykanie przypomniała też o innym aspekcie wiary: obowiązku dzielenia się nią z innymi. Papież nawiązał do tego następnego dnia, kiedy na zakończenie Mszy wręczył swoją adhortację o nowej ewangelizacji. Nosi ona tytuł Evangelii gaudium (Radość Ewangelii). Ogłoszono ją dopiero 26 listopada. Jednak już dwa dni wcześniej Franciszek zechciał ją wręczyć 36 osobom, przedstawicielom różnych kategorii wierzących, by w ten sposób, ewangelizacją, kontynuować dzieło Roku Wiary.
Mszą św. na placu św. Piotra pod przewodnictwem papieża Franciszka 24 listopada, w niedzielę Chrystusa Króla Wszechświata, zakończył się Rok Wiary. W obecności ponad 60 tys. wiernych z całego świata papież rozważał znaczenie obecności Chrystusa w centrum: stworzenia, Ludu Bożego oraz historii ludzkości i każdego człowieka. Na zakończenie Mszy św. Ojciec Święty przekazał swoją pierwszą adhortację apostolską Evangelii gaudium (Radość Ewangelii), która stanowi podsumowanie zgromadzenia zwyczajnego Synodu Biskupów na temat nowej ewangelizacji. Szacuje się, że z okazji Roku Wiary do Rzymu pielgrzymowało ponad 8,5 mln katolików z całego świata.