Magdalena Fularczyk – brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w Londynie – spotkała się z mieszkańcami Łobżenicy, goszcząc na zaproszenie parafii Świętej Trójcy. Niecodzienne wydarzenie wpisało się w obchodzony Rok Wiary.
Proboszcz ks. Karol Glesmer, który przewodniczył Mszy św., podkreślił, że we współczesnych czasach stale potrzeba świadków wiary. – Myślę, że do młodego pokolenia, bo do nich szczególnie adresowane jest to spotkanie, może przemawiać świadectwo kogoś współczesnego, kto potrafi powiedzieć po prostu, że jest wierzący i się tego nie wstydzi ani tego nie ukrywa. To taka normalność, której, mam wrażenie, niestety często brakuje – powiedział. Kapłan dodał, że nie jest to wykład teologiczny, ale spotkanie z młodą kobietą, sportowcem, olimpijką, medalistką, która potrafi dać świadectwo.
Czterolecie do Rio
Zawodniczka Regionalnego Towarzystwa Wioślarskiego LOTTO-Bydgostia-WSG powiedziała, że jej medal został okupiony mnóstwem wyrzeczeń, a liczby mówią same za siebie. – Trenuję 12 lat, wyczynowo od sześciu, a w domu nie ma mnie prawie 300 dni w roku. Tygodniowo to 12–14 treningów, dziennie zajmuje to od sześciu do ośmiu godzin. Medal ma zawsze dwie strony. Ta druga to rodzina, znajomi, przyjaciele, którzy rzadko mnie widują. W domu jestem gościem – i to są te cienie sukcesów – dodała.
Medalistka zdobyła brązowy krążek w dwójce podwójnej w osadzie z Julią Michalską z Poznania. Ma za sobą również wiele innych sukcesów. – Kiedy słyszy się hymn – miałam taką przyjemność podczas mistrzostw świata, w tym roku był to medal olimpijski – wówczas zapomina się o latach cierpienia, wyrzeczeniach, chwilach zwątpienia. Medal jest dla mnie takim „kopniakiem” do dalszej pracy. Coś się skończyło, ale rozpoczyna się czterolecie do Rio, gdzie odbędą się kolejne igrzyska. Ja nie muszę, ale chcę trenować i co najmniej powtórzyć ten wynik – stwierdziła.
Warto walczyć o marzenia
Fularczyk uważa, że takich spotkań jak to w Łobżenicy nie należy odmawiać. – Zdobywając medal, staję się osobą trochę bardziej popularną. Zatem pokazywanie wioślarstwa, mówienie o nim, to pewien obowiązek, promocja dla mnie i dla klubu. Jestem dziewczyną, która pochodzi z mniejszego miasta. To spotkanie ma pokazać, że warto walczyć o marzenia – powiedziała.
Wszyscy pamiętają z przekazów telewizyjnych, kiedy zawodniczka po zdobyciu medalu skierowała palec ku niebu. – Ten palec mi towarzyszył i towarzyszyć będzie. To znak w stronę mojego taty, który prawie pół roku temu odszedł od nas. Był największym kibicem, jakiego miałam, fanem sportu, nie tylko wioślarstwa. Wiem, że on nade mną czuwa. Ma teraz najlepsze miejsce z nas wszystkich. To również dzięki niemu zdobyłam ten medal, więc teraz trenuję dla niego – zakończyła.
„Nie wstydzę się Jezusa”
Zebrani w łobżenickim kościele mogli również obejrzeć film o wioślarstwie oraz występ Magdaleny Fularczyk na igrzyskach. Każdy, kto chciał, otrzymał także breloczek z napisem „Nie wstydzę się Jezusa”. To nawiązanie do kampanii, której celem jest dawanie wyraźnego i czytelnego świadectwa wiary. Wśród osób, które ją promują, znaleźli się m.in. Robert Lewandowski, Michał Lorenc, Krzysztof Ziemiec, Tomasz Zubilewicz, Jakub Błaszczykowski.
Regionalne Towarzystwo Wioślarskie LOTTO-Bydgostia-WSG (dawniej Kolejowy Klub Wioślarski Bydgoszcz) powstało 4 grudnia 1928 r. Jeden z największych sukcesów to wywalczenie przez zawodnika klubu, Roberta Sycza, dwóch złotych medali olimpijskich w dwójkach podwójnych kategorii lekkiej podczas igrzysk w Sydney w 2000 r. i w Atenach w 2004 r. To również zdobycie przez Bartłomieja Pawełczaka i Miłosza Bernatajtysa srebrnego medalu w czwórce bez sternika kategorii lekkiej na igrzyskach w Pekinie w 2008 r., a w lipcu wywalczenie przez Magdalenę Fularczyk brązowego medalu w Londynie.