Był nie tylko wybitnym malarzem, z podobną żarliwościa pisywał listy. Pozostawił po sobie jeden z najbardziej fascynujących zbiorów
korespondencji, jakie znamy. Oto prawdziwy van Gogh.
Czytanie cudzych listów bywa bardzo kuszące. Bez wyrzutów sumienia możemy poznać intymne życie sławnych ludzi dzięki wydawnictwom, które listy upubliczniają. Staje przed nami żywy człowiek. „Listy do brata” wydane w Polsce przed laty to tylko fragment bardzo obszernej korespondenbcji van Gogha. Na razie nie doczekaliśmy się pełnego wydania jego listów w języku polskim, ale w październiku 2009 r. ujrzało światło dzienne wspaniałe dzieło: sześciotomowe wydanie wszystkich listów van Gogha. Na razie jest dostępne w trzech językach: niderlandzkim, francuskim i
angielskim. Z tej okazji do 3 stycznia w amsterdamskim Muzeum van Gogha czynna była wystawa, na której pokazano po raz pierwszy publicznie oryginały listów wielkiego malarza. Teraz podobna wystawa została otwarta w Londynie, w Royal Academy of Arts.
Ars epistolandi
Sztuka pisania listów (czyli ars epistolandi) wywodzi się z czasów antycznych, lecz mówiąc o sztuce, nie mamy na myśli wspaniałego stylu literackiego, w jakim pisany jest list, ale zasady, według których go napisano. Dzisiaj są one traktowane bardzo luźno i choć wiadomo powszechnie, że najogólniej najpierw powinno się przywitać nadawcę, to dla wartości listu pominięcie zasad nie ma żadnego znaczenia. Co więcej, listy pisane bez zasad są często wspaniałą literaturą.
Listem jako gatunkiem zajęło się dwóch Greków: Demetriusz z Faleronu i Proklos. Dokonali podziału listów na 21 odmian w zależności od ich przeznaczenia i intencji. Wtedy także powstał list poetycki – utwór wierszowany, nieskierowany do prawdziwego adresata.
Średniowieczny mnich benedyktyński, Alberyk z Monte Cassino, dokonał rzeczy przełomowej: określił budowę listu, która przetrwała i obowiązywała właściwie niezmieniona aż do XIX w. List od tego czasu miał mieć sztywną kompozycję, składał się z pozdrowienia, pozyskania życzliwości, przedstawienia sprawy, prośby i zakończenia. W okresie baroku posunięto się do tego, że powstawały zbiory gotowych wzorów listów przeznaczone dla mieszczan i dla szlachty osobno. Nazywały się listownikami. Barok uwielbiał przesadę – także w listach. Obowiązkowe było popisywanie się erudycją i zamieszczanie w korespondencji wielu trudnych zwrotów, najlepiej po łacinie.
Romantyczna mania
Emancypacja listu jako gatunku literackiego miała miejsce w okresie romantyzmu. Praktyczne funkcje listu i jego zwięzłość stały się niemodne, a wręcz niepożądane. List miał służyć pokazaniu uczuć, miał być wręcz wizerunkiem duszy piszącego. Można powiedzieć, że w XVIII w. list stał się gatunkiem liteckim i to na wskroś osobistym. Na charakter listu zaczął mieć wpływ także jego adresat. W liście romantyk zawierał wszystkie swoje uczucia i wrażenia, swoje lektury, obserwacje, intymne przeżycia, historyczne i polityczne refleksje. Każdy temat był ważny, nie było spraw zbyt nieistotnych, żeby o nich nie pisać. To romantycy wymyślili list wielotematowy, w którym poszczególne treści powiązane były ze sobą na zasadzie luźnych skojarzeń i nieskrępowane sztywną kompozycją. Walory literackie listu romantycznego były ogromne: dzięki bogactwu treści, zindywidualizowanemu stylowi i szczególnej trosce o opis. Ale to również czas uwielbienia dla autokreacji, stylizowania życia i legendy autobiograficznej.
List bez przyszłości?
W szafie ukrywam paczuszkę listów sprzed lat, które pisałam ze swoim mężem jeszcze przed ślubem. Dzisiejsi narzeczeni takiej pamiątki nie będą mieli: ich miłosne wyznania i opisy codziennych wydarzeń zginą w cyfrowej dżungli. Czas goni – kto z nas ostatnio napisał kilkustronicowy list? Krótkie e-mailowe informacje, jeszcze krótsze SMS-owe emotikony i całkiem ulotne telefoniczne rozmowy, które można przeprowadzić z niemal każdego miejsca na ziemi. Kiedy czytam listy Witkacego do żony, dziękuję Bogu, że w tamtych czasach nie było internetu. Witakcy pisał akurat listy krótkie, ale za to codziennie i o wszystkim. Dzięki temu dostępny jest wspaniały portret artysty przedwojennej Polski i jego życia, które dzięki listom okazuje się tak bardzo obfitujące w zwyczajne problemy. Nie moglibyśmy zobaczyć drugiej twarzy Dostojewskiego, poznać bolączek Herberta czy fascynującego życia Rimbauda. Owszem, po cudze listy sięgamy z ciekawości, ale także z potrzeby obcowania z człowiekiem wielkim, bowiem to właśnie listy dają możliwość zrozumienia jego psychiki. Korespondencja to także zapis relacji między dwojgiem ludzi, każdy opisany fakt jest filtrowany przez ich uczucia. Wreszcie to także kronika czasów – prawdziwa, choć także bardzo subiektywna.
Prawdziwy van Gogh
Zbiór listów, jakie pozostawił po sobie van Gogh, jest rzeczywiście fascynującym dokumentem. Nie pisał ich na pokaz, robił to z głębokiej potrzeby, niemal tak głębokiej, jak potrzeba malowania. Van Gogh pisał listy jakby dla siebie, zawsze samotny czuł przymus rozmowy. Pisał więc, chcąc zwerbalizować swoje marzenia, myśli, projekty, lęki i obawy. Pisał do rodziny, w tym przede wszystkim do brata – ta część korespondencji jest najobszerniejsza i najcenniejsza, szczera do bólu i pełna intymnych zwierzeń. Zachowały się także listy do holenderskiego malarza van Rapparda i francuskiego impresjonisty Gauguina. Pisał po niderlandzku i po francusku, a zachowało się ponad 800 jego listów oraz 83 listy adresowane do niego. W 1995 r. rozpoczął pracę projekt, który miał za zadanie dogłębnie zbadać korespondencję van Gogha. W październiku 2009 r. zespół amsterdamskiego Muzeum van Gogha i Instytutu Huygensa-KNAW zakończył swoją pracę, która zaowocowała wydaniem sześciotomowego dzieła „Vincent van Gogh. Listy – ilustrowane, pełne wydanie krytyczne”. Stworzono również międzynarodową stronę internetową: www.vangoghletters.org . Badania były niezwykle dokładne, analizowano każde słowo malarza, konfrontowano z innymi źródłami.
Listy van Gogha mają jeszcze jedną wartość: artystyczną. Są niezwykle interesujące także dla historyków sztuki. Van Gogh szkicował w listach obrazy, nad którymi właśnie pracował. Na wystawie w Royal Academy of Art „Prawdziwy van Gogh: artysta i jego listy” obok listów ze szkicami wiszą odpowiednie obrazy. To niezwykła okazja ujrzenia na własne oczy korespondencji van Gogha.