Jedni krytykują, że to serial dla pseudointeligentów, inni chwalą go za wyszukane poczucie humoru. W czym tkwi fenomen, nominowanego to tegorocznej Telekamery, „Doktora House’a”?
Z pewnością zadziwiający jest fakt, że do jednego z najpopularniejszych plebiscytów telewizyjnych nominowany został serial dość nietypowy. Trudno porównywać go do innych, które znajdziemy na liście w kategorii „Serial zagraniczny”. Weźmy choćby niekończącego się tasiemca o znanym wszystkim tytule „Moda na sukces” czy też bijącego niesamowite rekordy oglądalności na całym świecie serialu „CSI: Kryminalne zagadki Miami”.
Lekarz czy komik?
Gregory House, filmowy doktor, to postać typowego outsidera, który raczej wzbudza pewien niesmak aniżeli sympatię. Specjalizujący się w chorobach zakaźnych, utykający na jedną nogę lekarz jest jednak uważany za geniusza, bezczelnego, ale bądź co bądź, specjalistę najwyższej klasy. Jego obsceniczne żarty przeplatane są błyskotliwym myśleniem, dzięki któremu ratuje pacjentów, którym inni już pomóc nie potrafią. Podejście doktora House’a do chorych jest jednak karygodne, ale jego zachowanie to w pewnym stopniu styl życia, bo jak twierdzi „na arogancję trzeba sobie zasłużyć”. A o to chyba wielce starać się już nie musi. Człowiekowi zakochanemu ironicznie powie: „Ludzie uważają, że bez miłości nie można żyć. Ja uważam, że tlen jest ważniejszy”, a pacjentowi o podanie dowodu na to, że jest zdrowszy, szybko odpowie, że on przecież „nie robi samochodów i nie daje gwarancji”.
Kim jest Dr House?
Doktor House to postać przerysowana. Co ciekawe, aktor Hugh Lourie, wcielający się w tegoż lekarza, uważa się za totalne przeciwieństwo swojego bohatera. Na co dzień mąż i ojciec trójki dzieci, a także były sportowiec, ponadto pisarz, komik i prawdziwy muzyk. Na ekranie jednak wydaje się być bardzo wiarygodny, wcielając się w osobę tak humorzastą i pogardliwą jak doktor Gregory. Zdolności Louriena doceniło Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej, wręczając mu dwukrotnie nagrodę Złotego Globu za najlepszą grę aktorską w serialu dramatycznym.
Sukces czy porażka?
Patrząc na ramówkę stacji telewizyjnych, można mieć wrażenie, że Polacy uwielbiają seriale o miłości i życiu codziennym, a także przestępstwach i zagadkach kryminalnych. Jak więc się stało, że w telewizji Doktor House nie dość, że gromadzi masę widzów, to jeszcze jest wytypowany do polskiej nagrody? W jednym z odcinków intrygujący lekarz mówi: „Wszyscy jesteśmy żałośni, to nas czyni interesującymi”. Można się z nim zgadzać lub nie. Można być jego zagorzałym fanem lub stanowczym przeciwnikiem. Jedno jest zastanawiające, w czym tkwi fenomen samotnika, który swą kpiącą postawą wzbudza tyle samo zainteresowania co oburzenia?